Świętego Mikołaja patrona dzisiejszego dnia, który jak na świętego przystało czynił cuda.
Pomagał potrzebującym, czasem kogoś wskrzesił, a potem stał się patronem dzieci....
złodziei i lichwiarzy...też
Mikołaj urodził się w Patras w Grecji około 270 roku. Był jedynym dzieckiem zamożnych rodziców, uproszonym ich gorącymi modłami.
O jego życiu dowiadujemy się tylko z legend których wiele powstało.
Po rodzicach odziedziczył ogromny majątek którym chętnie dzielił się z potrzebującymi. Robił to skrycie, przeważnie pod osłoną nocy. Wybrany na biskupa Miry (obecnie Damre) podbijał serca swoich wiernych gorliwością duszpasterską i troskliwością o ich potrzeby materialne. Nie zabiegał o popularność lecz wszystko co robił, robił z dobroci serca, miłości do Boga i ludzi.
Jak to się stało że cnoty świętego przypisano rubasznemu starcowi reklamującemu Coca - Colę. Święty rozdający swoje dobra potrzebującym, stał się w dzisiejszych czasach źródłem niezłych dochodów przemysłu pijarowych cwaniaków. Bo kto nie lubi dostawać prezentów.I tak z tradycji chrześcijańskiej, pogańskich elfów kojarzonych z Naturą i rogatego Herne -boga lasu z angielskich legend, powstał brodaty święty w zaprzężonych saniach w renifery., a w każdym zakątku świata, jak grzyby po deszczu, powstają Wioski Św. Mikołaja.
W miejscu gdzie przebiega koło podbiegunowe w 1985 roku, z myślą o turystach wybudowano wioskę Św. Mikołaja. Finowie rozpowszechniają swoją legendę o tym że to u nich w Rovaniemi, mieszka i stąd wyrusza saniami zaprzężonymi w renifery najsłynniejszy święty.
Dla mnie najcenniejszym wspomnieniem z dzieciństwa jest wspomnienie oczekiwania na przyjście Świętego Mikołaja. Idąc spać marzyłam o tym co mi przyniesie w prezencie, czy odgadnie moje marzenie....i czy czasem nie przyniesie rózgi. Rozważając wszystkie swoje figle i usprawiedliwiając samą siebie, zasypiałam przegapiając moment wkładania prezentu pod poduchę....
