myślę myślę
410
BLOG

Wstyd Grzegorza Schetyny, a Fryderyk Chopin

myślę myślę Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 6



Z uwagą wysłuchałam wczorajszego expose' szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego.Wszystko o czym mówił działo się naprawdę i aż dziw bierze że to wszystko w ciągu jednego roku...ogrom solidnej pracy. Po tym wszystkim wychodzi niejaki Grzegorz Schetyna i głosi że mu wstyd.
 Przyznam szczerze że zbaraniałam. Facet który kiedyś w przeszłości był m.in. szefem dyplomacji, zamiast sam palić się ze wstydu za swoje nieróbstwo i całkowity brak rozumu, wstydzi się za nas wszystkich, którzy wybraliśmy ten rząd, ludzi mądrych, kompetentnych, wykonujących solidną pracę dla Polski i Polaków przy wtórze ryków, krzyków i donosów!
To wprost zdumiewające czym się mieni ta nowoczesność i europejskość. Trudno tam znaleźć choć odrobinę rozumu. Toż to żuleria polityczna, a do tego analfabeci historyczni i w takiej partii z kropką, to nawet trudno znaleźć posła z nazwiskiem brzmiącym po polsku. 
Przez głowę przelatują wszystkie sceny którymi pan Schetyna się nie wstydzi. Afery, a co tam, normalka, zachowanie pani Kopacz podczas wizyty w Berlinie,...ale co tam, normalka.Wysoko nogi podnosi albo chwieje się na nich i musi być podtrzymywana przez  Kanclerz Niemiec...za to się nie wstydzi, ale wstyd mu przynosi premier Beata Szydło, samotnie i w kątku....tylko co tam obok robiły panie Merkel i Theresa May, nie licząc panów....chyba na inne wiadomości patrzymy, albo ktoś tu w swoim wstydzie i nowoczesności niedowidzi...
Takimi scenami zaprzątnięta...odbieram telefon z propozycją na koncert w NOSPR.
Nie pytam na co. Czasu niewiele i wreszcie coś normalnego, oderwanego od idiotycznie pozbawionej rozumu i uczciwości, totalnej opozycji.
Sala kameralna - Recitale Mistrzowskie - Chiara Enderle wiolonczela i Hiroko Sakagami fortepian.
Młodziutkie wykonawczynie, a w programie: sonata wiolonczelowa D-dur op.102 nr.2 Ludwiga van Beethovena, Claude Debussy, Ernest Bloch i na zakończenie 
sonata g-moll  na fortepian i wiolonczele op.65 Fryderyka Chopina.
Toż to prawdziwa uczta! Koncert świetny, poprawne wykonanie, lekkie ożywienie przy Blochu i jego neoromantycznej partyturze z żydowskiego życia (Modlitwa,Błaganie, Pieśń żydowska), ciekawe wykonanie....ale dopiero na koniec coś zaczyna dławić w gardle...fantastyczne wykonanie sonaty g-moll Fryderyka Chopina.
Przyznam szczerze że usłyszałam ją po raz pierwszy na żywo.
To ostatni utwór jaki ukazał się jeszcze za życia Chopina, prawie 100 lat przed moimi urodzinami...16 luty 1848...
Powstawała długo i wybiegała daleko w przyszłość...taka mało Chopinowaska, po rozstaniu z George Sand, w samotności...i to wszystko w tym utworze wybrzmiewa....burza uczuć.
Nasi wielcy, szukający przez wieki miejsca na ziemi bo w Ojczyźnie dla nich brak....
Ilu dzisiaj Chopinów, Curie-Skłodowskich, Miłoszów i innych... tuła się tam gdzieś w świecie, a dla których tacy Tusko - Schetynowcy  nie zrobili nic żeby mogli rozwijać swoje talenty tutaj w Ojczyźnie.
Niemal każdy muzyk liczący się w świecie, chce mieć Chopina w swoim repertuarze. Historia z nim i jemu podobnymi bardzo się źle obeszła.
Tego panu nie wstyd, panie Grzegorzu....nie wstyd 

Przepiękne Largo z Sonaty na fortepian i wiolonczelę Fryderyka Chopina z pięknymi obrazami Rembrandta 



myślę
O mnie myślę

Taka sobie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości