Leszek Miller zapytany w TVP info, o wypowiedziach na temat piątkowego wypadku pani premier, skwitował jednym zdaniem- cytuję z pamięci - delikatność porównywalna do nalotu bombowego na Drezno.
Bardzo trafne spostrzeżenie zmuszające do refleksji.
Hejt, modne słowo z którym nas stopniowo oswajano.Spolszczona wersja słowa hate - nienawidzić.
Pamiętam jeszcze jak pani Kopacz ogłaszała w Jachrance, że "zatrudnimy 50 hejterów, docelowo 100, którzy mają dopiekać PiS, ale i też prezydentowi elektowi." Pani premier zażartowała, twierdziła później Małgorzata Kidawa - Błońska.
Publiczne ujawnienie tego czym się miała kierować partia miłości. Partia udająca obywatelską, pełna miłości, w swojej mowie gładko stosowała nienawistne argumenty, obrzydliwe i plugawe sformułowania wykluczające jakąkolwiek dyskusję.
Skąd bierze się w ludziach taka nienawiść?
Łatwo stwierdzić że to tylko kwik świń oderwanych od koryta, ale to chyba nie tak do końca.
Przez lata nasze media zostały zawłaszczone przez obcy kapitał. Tam pracują ludzie którzy nie mają nic wspólnego z dziennikarstwem. To czysta propaganda rodem z Moskwy choć z zachodnim kapitałem. Każdy pretekst dobry by skłócić Polaków. Chichoczą z radości gdy skaczemy sobie do oczu z byle powodu.W rodzinie, małej społeczności, w Polsce.
Naczelni opluwacze - Palikot, Kuc/Kutz, Niesiołowski, wyszkolili sobie niezłe młodsze pokolenie opluwaczy - Budka, Kierwiński i inni młodzi wichrzyciele zapraszani do każdego programu telewizyjnego. Można ich wszędzie zobaczyć. Czy to media prawicowymi nazwane, czy prywatne.
Każdą dyskusje sprowadzą do rynsztoka, przerywając, wchodząc w słowo i udając obrażonych. Dodać należy i tych z partii z kropką.
W każdym normalnym społeczeństwie byliby li tylko marginesem społecznym. W Polsce określają siebie jako elita.
Zachodnia Europa drży przed terroryzmem.
W Polsce jest już od dawna. Nazywa się hejt.
