myślę myślę
246
BLOG

Wstyd Śązaka z pierwszego pokolenia w Siemianowicach Śląskich

myślę myślę Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 4


 

 W Siemianowicach Śląskich byłam chyba w 2003 roku, kiedy to postawiono w stan upadłości coś co pozostało po hucie "Jedność". Pamiętam oburzenie ludzi tam pracujących. Przecież władowano całą masę pieniędzy na nowe urządzenia, a na ich rury doskonałej jakości, nabywców nie brakowało, a tu masowe zwolnienia....i koniec!
Wczorajszy dzień zapowiadał się ciekawie. Do Siemianowic Śląskich przyjeżdża prezydent RP Andrzej Duda. Pierwszy prezydent odwiedzający to miasto w jego 85 letniej historii. 
Wizyta przy pomniku upamiętniającym powrót Siemianowic do Polski, potem Centrum Leczenia Oparzeń, słynna oparzeniówka, nie tylko w Polsce. 
Na rynku miejskim zebrali się dość licznie mieszkańcy Siemianowic, ale nie tylko oni. Już zwyczajem się stało, że gdzie prezydent, tam i krzykacze. Choć grupka kilkunastu osób, lecz niezmiernie hałaśliwa. Tutaj pod szyldem RAŚ i hasłem  uznania mniejszości ślązakowskiej. To hasło rozśmieszało rdzennych mieszkańców miasta, którzy byli Ślązakami z dziada, pradziada, nawet wtedy gdy Siemianowice jeszcze wielką wsią były.
Były kpinki i żarciki w "godce",.. nie umiem powtórzyć, bo do tego trzeba być Ślązakiem. 
Dużo rodzin z małymi dziećmi. Uśmiechniętych radośnie. Chcieli tu być. 
Obok mnie stał mężczyzna z trójką synów już prawie dorosłych. Kpili z rasiowców i ich hasła. W czasie gdy prezydent mówił do mieszkańców, gwizdy, okrzyki, bełkotliwe  skandowanie, tej nielicznej grupy, przeszkadzały pozostałym w słuchaniu i oglądaniu  występu Zespołu Pieśni i Tańca Siemianowice. Co za hołota! Co za kultura! Krzyczał tata trójki prawie dorosłych synów. Jeden z nich wypatrzył faceta przeskakującego bramkę w czasie gdy od mikrofonu odszedł prezydent w stronę mieszkańców, chcąc z nimi osobiście zamienić kilka słów.
Do opuszczonego przez prezydenta mikrofonu, podszedł skoczek i zaczął się użalać nad swoim wstydem. Wstydził się chyba za swoją kobietę i dwójkę dzieci, wstydził się że nie chce wyjeżdżać z ukochanego Śląska, choć jest Ślązakiem dopiero w duszy, bo rodzice tu przyjechali....i różnych innych wstydów zaczął wymieniać, a mógł to zrobić dzięki prezydentowi chcącemu usłyszeć co ma dopowiedzenia. Każde jego użalanie się nad swoim wstydem, zebrani głośno komentowali przygadywaniem,  weź się chopie do roboty, ko chce to ją ma, gdzie byłeś jak nam hutę rozkradali, chcesz w ciągu roku hutę zbudować,...za tamtej władzy tobyś nawet nie mógł pomyśleć żeby do mikrofonu się zbliżyć, dawno by cie powalili i do ciupy wsadzili...a teraz się wstydzisz ....i takie tam połajanki, wykpiwanki.
Prezydent odpowiedział mu na te jego wstydy, choć on ich wcale nie słuchał....wywstydził się i poszedł sobie, a jego kolesie zwinęli transparent, flagi. Pewnie polecieli pod Zakłady Rosomak, tam wściekać się z wygranej króla europy, wolności, równości, demokracji, w zapyziałym państwie zamordyzmu.
W państwie wsadzającym złodziei do więzień zamiast niezrównoważonych oszołomów, przeszkadzających w świętowaniu innym. 
Sobiepanki, egoiści, nieroby, odrywani od koryta, uważają że im wszystko wolno w zniewolonym państwie.
Z podziwem obserwowałam zgromadzenie tych oburzonych takim zachowaniem, którzy jednocześnie kpili z krzykaczy, dusząc i trzymając na wodzy swoje emocje.
myślę
O mnie myślę

Taka sobie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka